Pewien czas temu podczas rozmowy mojej babci z ciocią okazało się, że w cioci garażu od dobrych kilkunastu bądź kilkudziesięciu lat spoczywa stary PRL’owski gramofon kupiony w okolicach 1982 lub 1983 roku. Obiecała, że przy następnej okazji przyniesie go do domu, żebyśmy razem mogli posłuchać muzyki zapisanej na czarnym krążku.
Tak też się stało i faktycznie przy następnej okazji odwiedzin gramofon stał już w salonie. Okazało się, że jest to sprzęt produkcji Łódzkich Zakładów Radiowych UNITRA Fonica WG-401 „Party Hit”. Spod igły sypało się coś, co wyglądało na sparciałą gąbkę, która niegdyś „tłumiła” drgania lub po prostu była wypełniaczem wkładki, bądź przestrzeni pomiędzy wkładką, a ramieniem gramofonu. Co prawda nie wystarczyło czasu, aby przy okazji tej wizyty uruchomić ten sprzęt, ale hej! Do trzech razy sztuka!
Gramofon świeżo po wyciągnięciu z garażu
Dwa tygodnie później zostałem poinformowany, że ciocia, chcąc wyczyścić gramofon (tu cytując) „podniosła to ramie, coś tam chyba pękło, i teraz nie działa„. Przyznam, że gdy pierwszy raz usłyszałem te słowa, to przed oczami stanął mi najgorszy z możliwych scenariuszy, a więc całkowicie połamane ramię, zaczepy, wszystko. Tu ciocia zaznaczyła, że podaruje mi ten sprzęt razem z płytami, „a nóż uda mi się coś poradzić i gramofon znów zacznie działać” (zobowiązała się również pokryć koszt naprawy jeżeli taka będzie konieczna, ponieważ chciała podarować mi działające, a nie uszkodzone urządzenie).
I tak oto w moje ręce wpadł mój pierwszy gramofon produkcji krajowej, a więc UNITRA Fonica WG-401 „Party Hit” wraz z garstką płyt winylowych — głównie z muzyką klasyczną.
Ocena strat
Po powrocie do domu niezwłocznie zająłem się nowo przyjętym pacjentem. Ku mojemu zaskoczeniu na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało na nienaruszone — ramię jest całe, nie odpada, przełączniki w normie, igła… Lekko przekręcona w bok, ale teoretycznie jest cała! A więc co się stało? Postanowiłem to sprawdzić: podłączyłem gramofon do prądu, podpiąłem głośnik i założyłem płytę (tu zaznaczę, że nie była to byle jaka płyta, lecz moja testowa płyta, która nawet w przypadku uszkodzenia nie będzie stratą, wszak służy mi do testowania gramofonów).
Ustawiłem pokrętło głośności na połowę mocy, przełączyłem przełącznik prędkości na 33 i włączyłem napęd. Płyta zaczęła się kręcić, a ja położywszy ramię z igłą na jej krańcu, oczekiwałem dalszego przebiegu spraw. Igła zdążyła już „zjechać” na ścieżkę audio, ale z głośników nie dobiegał żaden dźwięk. Przestawiłem więc igłę w inne miejsce płyty, lecz tutaj również głośnik postanowił niezmiennie milczeć. Po cichu było słychać jakieś dźwięki, ale było to na tyle ciche, że praktycznie niesłyszalne.
Jak to naprawić?
W tym momencie przeprowadziłem gruntowny research w Internecie. Na Elektrodzie natrafiłem na wątek dotyczący identycznego problemu.
A:
Witam Serdecznie, odgrzebałam stary gramofon UNITRA FONICA MISTER HIT 71, wygląda jak nowy, kręci ale nie gra. Wkłądka z igłą jest i przy ustawieniu pełnej głośności słychać szept, czy to wkładka z igłą, szukałem w internecie ale ceny wkładek UF 70 zaczynają się od 100 pln, może głośnik ? proszę o pomoc,
B:
Dotknij wyprowadzen z wkladki powiniem zabuczec.
Wyjmij wkladkę i dotknij styków przy pelnej glośności. Scłychać brum?
A:
niestety nic nie słychać, są 4 styki wyglądają na czyste
Dodano po 3 [minuty]:
Przepraszam zrobiłem jeszcze raz mocniej i słychać buczenie
B: No to uszkodzenie we wzmacniaczu. (przyp. red. jeżeli nic nie słychać)
A:
tak jak napisałem zrobiłem mocniej i teraz słuchać buczenie
B:
No to stówa! Jeżeli tak buczy to wkładka jest walnięta. W Mister Hit tez, jak się odtwarzało wewnętrznym wzmacniaczem, w gniazdo DIN z tylu, powinna byc wstawiona taka wtyczka – zaslepka. Łączyła dwa kanały w MONO.
Podsumowując, należy zdemontować wkładkę z igłą i dotknąć końcówki złącza:
jeżeli w głośniku usłyszymy charakterystyczny dźwięk buczenia, to znaczy, że wzmacniacz działa, a jedynym problemem jest tu najprawdopodobniej igła bądź wkładka,
jeżeli głośniki wciąż będą milczeć, to najprawdopodobniej uszkodzeniu uległ wzmacniacz, a co za tym idzie, naprawa sprzętu jednak nie będzie taka prosta.
Zmartwiła mnie też informacja o specjalnej zaślepce montowanej w złącze DIN, wszak rzeczonej zaślepki nie posiadam i znając życie, zagubiła się kilkanaście lat temu, a jej odnalezienie będzie wręcz awykonalne. Na ten moment jednak postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy i skupić się na przetestowaniu wkładki.
Z instrukcji obsługi (znalezionej na jeszcze innej stronie Internetowej) dowiedziałem się, że wzmacniacz urządzenia uruchamiany jest w momencie włączenia silnika obrotu płyty.
pozostało więc wyciągnąć wkładkę, włączyć napęd i sprawdzić, czy wewnętrzny wzmacniacz działa.
Demontaż wkładki
Wymontowałem wkładkę. Przy okazji zauważyłem, że jest ona w gorszym stanie, aniżeli początkowo myślałem. Frontowe plastiki tworzące zaczep dla górnej pokrywy są połamane, na jej boku jest małe pęknięcie, a na dodatek jej wnętrze wygląda, jak gdyby znajdowało się tam gniazdo szerszeni (zapewne to tam mieściła się gąbka lub inny twór, który po latach wykruszył się i wypadał z wnętrza wkładki).
Dodatkowo piny na końcówce są wyraźnie czarne i nie jest to powierzchowny nalot. Po jej demontażu (zgodnie z instrukcjami na forum i instrukcją obsługi) ustawiłem prędkość na 33 i włączyłem obrót płyty, co załączyło wzmacniacz. Następnie delikatnie dotknąłem końcówek na wyjściu ramienia i… SUKCES! Usłyszałem charakterystyczny dźwięk buczenia! Oznaczało to, że wzmacniacz działa i najprawdopodobniej wnętrzności sprzętu trzymają się dobrze pomimo upływu lat!
Tak więc winę ponosi wkładka, która definitywnie wymagała wymiany na nową. Rozpocząłem więc poszukiwania wkładki UF50, i choć w dzisiejszych czasach raczej nie ma możliwości kupienia „markowej” nowej wkładki, tak znalazłem zamiennik dla wkładek UF50/UF70. Z braku lepszej opcji zakupiłem ten zamiennik, mając nadzieję, że będzie on reprezentował przyzwoitą jakość wykonania i z czasem nie będzie uszkadzać powierzchni odtwarzanych płyt.
Po kilku dniach w me ręce trafiła niedużych rozmiarów paczka. W niej znalazłem moduł z igłą zamknięty w małe, kanciaste plastikowe pudełko, zaś sama igła zabezpieczona była dodatkową plastikową osłonką.
Zamiennik wkładki gramofonowej UF-50
Po wyjęciu z pudełka porównałem ze sobą dwa moduły — stary oraz nowy. Nowa wkładka nie jest w żaden sposób oznaczona: nie ma żadnej wskazówki podpowiadającej jej producenta bądź model (co na ogół uznaję za zły znak — skoro producent nie chce przyznać się do własnego produktu, to obawiam się o jego jakość wykonania). Brakuje jej również napisu „MADE IN POLAND”, który z dumą spogląda na nas z oryginalnej wkładki, informując, że jest to nasz narodowy wyrób — cóż, pewnie jak wszystko w dzisiejszych czasach nowa wkładka przybyła wprost z Chin.
Porównanie oryginalnej wkładki UF-50 z nowym zamiennikiem
Jednak nie po wyglądzie, a po czynach poznamy człowieka wartościowego! Albo wartościową wkładkę! Dlatego po wstępnych oględzinach zabrałem się do montażu! Okazał się on bajecznie prosty i opisany na stronie ósmej instrukcji obsługi.
Po zamontowaniu nowej wkładki chwyciłem w rękę pierwszą płytę, jaka wpadła mi do ręki, a więc „Musik Auf Villa Hügel” (płyta ma obszerny opis, nie mniej jednak jest po niemiecku, więc jedyne co mogę powiedzieć na jego temat to… że istnieje, i w istocie zapewne opisuje płytę). Z grubsza jest to płyta Philips’a z muzyką klasyczną (a więc i język nie jest tu problemem, bo nie uraczymy tu żadnych słów).
Ponownie ustawiłem prędkość obrotu na 33, włączyłem gramofon, położyłem igłę na krańcu płyty i usłyszałem charakterystyczny trzask — dobry znak! Po kilku sekundach z głośnika dobiegły mnie wspaniałe dźwięki, które układały się w muzykę odczytaną właśnie z magicznego czarnego krążka! Działa! Sprzęt działa!
Rad jestem, że poza uszkodzonym modułem igły reszta gramofonu jest w pełni sprawna! W chwili pisania tego artykułu słucham już trzeciej płyty (szóstej licząc każdą warstwę płyty osobno) i na ogół nie wystąpiły żadne większe problemy.
Fakt, na jednej z płyt kilkukrotnie utwór przeskoczył o +-3sek do przodu, co wydało mi się dziwne. Jeden raz igła, zamiast automatycznie zatrzymać się na końcu płyty, wyleciała na jej środek (i choć silnik obrotu płyty się zatrzymał, to tak czy tak zaniepokoiła mnie ta sytuacja). Wstępnie zakładam, że muszę skalibrować siłę nacisku ramienia (prawdopodobnie lekko ją zwiększyć) i objawy powinny ustać, ale jest to tylko moje bardzo wstępne podejrzenie i absolutnie nie mam pewności, czy rozwiąże to ten problem.
Unitra Fonica WG-401 „Party Hit”
Na chwilę obecną jednak uznaję, że ten ponad 40-letni gramofon odzyskał pełnię swoich możliwości i posłuży mi jeszcze długimi latami, kiedy to w jesienne wieczory usiądę w salonie i zapragnę, by zamienił dla mnie chropowaty czarny krążek ze starą, ale i nową muzyką na dźwięk, pozwalając w klimatyczny sposób umilić mi ten wieczór.
Z sentymentem wspominam czasy, kiedy to komputer IBM z procesorem 450 MHz i systemem Windows 2000 na pokładzie był szczytem wydajności, a najnowsze gry mieściły się na dyskietkach o zawrotnej pojemności 1.44 MB. Było w tym coś unikatowego, a ja do dziś pamiętam, kiedy to zagrywając dniami w stare RPG-i, spaliłem jedyny domowy komputer. Te czasy bezpowrotnie odeszły, ale sentyment do sprzętu pozostał. W ten oto sposób narodziłem się ja — miłośnik wszelkich "prehistoryczne" starych gier oraz elektroniki z minionego stulecia. Na co dzień zajmuję się programowaniem, i z chęcią biorę udział w GameJam'ach tworząc mini gry, o ile aktualnie nie obserwuje radarów w poszukiwaniu samolotów latających tysiące metrów nad naszymi głowami. Jest w nich coś magicznego. Gram na Commodore 64 w gry ładowane z kaset, mam sentyment do Windows Millenium i słucham muzyki z kaset audio. Dla mnie świat zatrzymał się w roku 2000. To tam żyje prawdziwy ja.
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Pliki "cookies" to krótkie pliki tekstowe, które są przechowywane w przeglądarce lub na dysku twardym komputera użytkownika strony internetowej, na której stosowane są pliki "cookies". W przypadku ponownej wizyty użytkownika na stronie internetowej pliki "cookies" pozwalają na rozpoznanie urządzenia końcowego użytkownika i dostosowanie strony internetowej do jego preferencji.
Jakie funkcje pełnią pliki "cookies"?
Pliki "cookies" mogą pełnić różne funkcje. Podstawowe z nich to zapamiętywanie preferencji użytkownika i dostosowywanie do nich zawartości stron internetowych, umożliwienie przygotowania statystyk odwiedzin stron internetowych lub możliwość polecenia użytkownikowi treści, które są dla niego najbardziej odpowiednie.
W jakim celu stosujemy pliki "cookies"?
Pliki "cookies" stosujemy w następujących celach:
Analizy i badania zachowań użytkowników - umożliwiają odczytanie preferencji użytkowników i poprzez ich analizę ulepszanie i rozwijanie produktów i usług. Zbieranie informacji odbywa się anonimowo, bez identyfikowania danych osobowych poszczególnych użytkowników.
Czy używamy plików "cookies" pochodzących od podmiotów trzecich?
Tak, stosujemy zewnętrzne pliki cookies, pochodzące od podmiotów, z którymi współpracujemy, takich jak Google czy Facebook oraz od innych podmiotów. Z uwagi na fakt, że sposób działania niektórych plików "cookies" pochodzących od partnerów zewnętrznych może być inny, niż przedstawiony w niniejszej polityce, prosimy o zapoznanie się z informacjami na temat tych plików "cookies" dostępnymi na stronach internetowych naszych partnerów.
Kontakt z administratorem danych
W celu skontaktowania się z administratorem danych wystarczy napisać wiadomość na adres e-mail kontakt@retroheart.pl.